wstawiennik |
Wysłany: Sob 22:07, 13 Gru 2014 Temat postu: |
|
Jonatan ja nie prowadzę sporów o słowa, pytasz dlaczego tak oceniam Henryka, nie za osobowość ale właśnie za poglądy, które są na jego stronie internetowej, większość informacji o nim mam od ciebie, pierwszy raz spotkałem sie z jego wypowiedziami na jakimś forum może Facebooku nie pamietam, i sposób rozmowy jak prowadził odepchnął mnie.
Wydaje mi sie ze cię uraziłem owymi doktrynami, ze w nich siedzisz, to nie jestmoj sposób obrażania ludzi, mam bardziej na myśli filozofię biblijna niż doktryny. I tym zajmuje sie świat zachodni, system Izraelski to była wiara i posłuszeństwo system grecki to wiedza o Bogu, czyli spieranie sie co jest prawda, czyli szukanie wiedzy o Bogu a nie samego Boga, po Biblie sięga sie aby zaczerpnąć informacje, wiedzę a nie aby porozmawiać z Bogiem.
Na czym polega jeszcze filozofia biblijna? Czy Jezus był przybity jednym gwoździem czy dwoma, czy to był krzyż czy pal?to jest pusta wiedza która nie zbliża do Boga, za to ze wiesz o prorokowaniu nie dostaje sie daru prorokowania, co serwuje sie na uczelniach teologicznych - wiedzę a nie duchowość, wychodzi z tego magister teologi z masa informacji o Biblii a który nigdy nie doświadczył spotkania z Jezusem.
Nie obrażaj sie ze ci mowię ze siedzisz w doktrynach to ma cię zmobilizować do szukania obecności Pana. Nie jestem twoim przeciwnikiem albo aby ci pokazać ze jestem mądrzejszy,
Jeżeli wchodzę na czyjeś forum czy stronę, i widzę ze autor zajmuje sie tematami takimi jak czy Jezus należy wymawiać po grecku czy łacinie to wiem jaki poziom duchowy reprezentuje ten człowiek czyli siedzi w filozofii, nie poznał mocy Bożej, jak mówi Biblia "królestwo Boże oparte jest na mocy a nie na słowie " "Zaufaj Panu a nie polegaj na własnym rozumie" |
|
wstawiennik |
Wysłany: Sob 3:25, 13 Gru 2014 Temat postu: |
|
Co do W.Millera to autor nie przeczyta znaczenia swojego snu, bo umarł ok. 170 lat temu. Jest to typowy sen proroczy, dzisiaj znając historie jego życia łatwo jest wyjaśnić co znaczyły owe symbole. Wyjaśnijmy
Klucz - to symbol poznania tajemnic, wiedzy
Szkatułka - to Słowo Boże, Pismo Święte,
Skarby - to nauki Pisma Świetego , dane prawdy Biblii
Pokój - to jego misja
Osoby - to przedstawiciele rożnych kościołów, wyznawcy
Zamknięte oczy - to śmieć
Błoto, piasek - to fałszywe nauczania
Miotła - to sad Boży, armagedon.
Sprzątający - to Jezus
Miller znalazł klucz czyli wyjaśnienie proroctw w Słowie Pana, w szkatułce czyli w Słowie były cenne prawdy które w swoim pokoju czyli misji pokazał innym, Ruch Millera nie był organizacyjnym kościołem , nie miał członków składał sie z ludzi którzy należeli do swoich kościołów i tak Miller był Baptysta E.White Metodystka do jego Misji czyli pokoju przychodzili różni wyznawcy a on miał otwarte cenne prawdy dla nich /otwarta szkatułka/ ale porozczarowaniu ci ludzie wzięli nauki Millera i zmieszali je z własnymi teoriami, po rozczarowaniu w 1844 Ruch Millera rozpadł sie na wiele małych grup, W śnie Miller apeluje aby nie mieszali pereł z błotem ale nikt go nie słuchał. Miller spogląda w niiebo i zamyka oczy to znaczy umiera kiedy je otworzy przy zmartwychwstaniu sprzątający czyli Jezus wymiótł już piasek i brudy, Miller widzi czyściejsze skarby niż były wcześniej czyli wyraźnie zobaczy prawdy wiary, szkatułka czyli Słowo Pana będzie i wiele większe niż to poprzednie, Myśle ze dotyczy to tysiąclecia tam Miller pozna dobrze prawdy wiary a Słowo Pana będzie większe niż do tej pory które znał, ten sen nic nie mówi czy nauczanie Millera było dobre czy złe, to jest przedstawienie przyszłości, a nie ocena jego nauczania |
|
wstawiennik |
Wysłany: Sob 2:58, 13 Gru 2014 Temat postu: |
|
Witaj Wstawiennik,
Od długiego czasu śni mi się kolega ze szkoły podstawowej, którego nie widziałem już bardzo długo. Za każdym razem śni mi się, że go spotykam na ulicy i mówię: "O stary, jak ja Cię dawno nie widziałem". Ten sam sen. Męczy mnie już gdzieś z pół roku, bardzo często. Nie mam pojęcia co u niego, a także nie mam możliwości kontaktu z nim. Co to może znaczyć ?
Pozdrawiam
JG
Witaj Jonatan
Nie wszystkie sny to wizje przyszłości są sny przez które Bog apeluje do ciebie abyś coś zmienił w swoim życiu do tej kategorii nalezą sny często powtarzające sie
Szkoła podstawowa, to znaczy twoja pierwsza edukacja, pierwsza wiedza jaka miałeś, twój kolega to przyjaciel, ktoś z kim miałeś bliska relacje dawno temu, tej relacji nie masz teraz, Bog apeluje do ciebie abyś wrócił do początków twojej wiedzy o Nim, do bliskiej relacji z nim. Co jest przyczyna zerwania relacji z Bogiem? To nowe nauki, które zaczerpnąłeś od innych, to pójście nie za głosem Pana ale kierowanie sie własna mądrością, Wróć do pierwszej miłości jak to powiedział Bog do zboru e Efezie " mam ci za złe ze porzuciłeś swoją pierwsza miłość , opamiętaj sie i zobacz z jakij wyżyny spadłeś " porzucenie pierwszej miłości, może objawiać sie w tym ze szedłeś w błędne nauki, postawiłeś wiedzę o Bogu wyżej niż relacje z Bogiem, on chce z tobą rozmawiać a nie dyskutować co jest prawda a co nie, Celuj w świętość a nie w grzeszność |
|
Jonatan Grodzicki |
Wysłany: Nie 2:01, 30 Lis 2014 Temat postu: Sen Williama Millera |
|
Tekst pochodzi ze strony http://valwrvr.wix.com/refleksje#!o-nas1/c175u
Cytat: | Sen Willliama Millera
William Miller (ur. 1782; zm. 1849) — amerykański kaznodzieja, baptysta, przywódca przebudzenia adwentowego w Ameryce, jednego z głównych przejawów II wielkiego przebudzenia.
Był rolnikiem, który osiedlił się w pobliżu Nowego Jorku po wojnie roku 1812. Pierwotnie Miller był deistą. Po dwóch latach prywatnych studiów nad Biblią, Miller przeszedł na chrześcijaństwo i stał się świeckim działaczem baptystów. Był przekonany, że Biblia zawiera zakodowane informacje dotyczące końca świata i powrotu Jezusa. Uznał też, że musi o tej wieści nauczać innych.
Śniło mi się, że Bóg posłał mi niewidzialną ręką niezwykle wykonaną szkatułkę, o długości około 25 cm i szerokości około 15 cm, zrobioną z hebanu oraz ciekawie wykładaną perłami. Do szkatułki dołączony był klucz. Natychmiast wziąłem klucz i otworzyłem szkatułkę, gdy naraz, ku mojemu zdziwieniu i zaskoczeniu odkryłem, że jest wypełniona wszelkiego rodzaju oraz wymiaru klejnotami, diamentami, kosztownymi kamieniami oraz złotymi i srebrnymi monetami o różnej wielkości i wartości, pięknie rozmieszczonymi w kilku miejscach w tej szkatułce. Będąc tak ustawione odbijały one światło i wspaniałość równającą się jedynie słońcu.
Zastanowiłem się, że moją powinnością było to, abym nie cieszył się tym cudownym widokiem sam jeden, mimo że moje serce było rozradowane blaskiem, pięknem i wartością jej zawartości. Dlatego też umieściłem ją na środkowym stole w moim pokoju i wygłosiłem słowo, że wszyscy, którzy pragnęli, mogli przyjść i ujrzeć najwspanialszy i najznakomitszy widok, jaki kiedykolwiek był widziany przez człowieka w tym życiu.
Ludzie zaczęli przychodzić, najpierw nielicznie, ale liczba ich wzrastała w tłum. Gdy po raz pierwszy zaglądnęli w ową szkatułkę, byli zdziwieni i wykrzykiwali z radości. Jednak gdy oglądający wzrastali w liczbie, każdy zaczynał przewracać klejnoty, wyciągając je ze szkatułki i rozpraszając na stole.
Zacząłem zastanawiać się nad tym, że przecież właściciel będzie domagał się z mojej ręki zwrotu szkatułki i klejnotów; a gdy dopuszczę, aby zostały rozproszone, nigdy nie będę w stanie umieścić ich ponownie na swoich miejscach w szkatułce jak przedtem; czułem, że nigdy nie będę w stanie ponieść za to odpowiedzialności, gdyż będzie ona ogromna. Zacząłem wtedy prosić tych ludzi, aby nie przemieszczali ich, ani nie wyciągali ze szkatułki; lecz im więcej prosiłem ich, tym więcej rozpraszali; w końcu wydawali się już rozpraszać je po całym pokoju, po podłodze i na każdym meblu w pokoju.
Następnie widziałem, że wśród prawdziwych klejnotów i monet rozproszyli niezliczoną ilość podrobionych klejnotów i sfałszowanych monet. Byłem wielce rozzłoszczony ich niegodziwym zachowaniem oraz niewdzięcznością, i zganiłem ich czyniąc im z tego powodu wyrzuty; lecz im więcej ganiłem, tym więcej rozpraszali podrobione klejnoty i fałszywe monety wśród prawdziwych.
Zostałem wtedy rozdrażniony w mojej cielesnej duszy i zacząłem używać siły fizycznej, aby wypchać ich z pokoju; jednak gdy wypychałem jednego, wchodziło trzech innych, wnosząc brud, wióry, piach oraz wszelkiego rodzaju śmieci, aż zakryły one każdy jeden z prawdziwych klejnotów, diamentów i monet, które wszystkie zostały usunięte z widoku. Rozerwali oni również na kawałki moją szkatułkę i rozproszyli ją pomiędzy śmieciami. Myślałem, że żaden człowiek nie zważał na mój smutek albo gniew. Stałem się całkowicie zniechęcony i przygnębiony, usiadłem i płakałem.
Podczas gdy tak lamentowałem i opłakiwałem moją wielką stratę oraz odpowiedzialność, wspomniałem o Bogu i gorliwie modliłem się, aby On posłał mi pomoc.
Natychmiast otworzyły się drzwi i gdy wszyscy ludzie opuścili pokój, wszedł do niego pewien człowiek; a mając w swojej dłoni miotłę, otworzył okna i zaczął wymiatać z pokoju brud i śmiecie. Wołałem do niego, aby tego zaniechał, bowiem wśród śmieci rozproszone były kosztowne klejnoty. On powiedział mi, abym się nie bał, bowiem zatroszczy się o nie.
Następnie, gdy zamiatał brud, śmieci, podrobione klejnoty i sfałszowane monety, wszystko to uniosło się i wydostało oknem niczym obłok, i zostało porwane przez wiatr. W tej krzątaninie zamknąłem na chwilę oczy; a gdy je otworzyłem, nie było już żadnych śmieci. Kosztowne klejnoty, diamenty, złote i srebrne monety leżały w wielkiej ilości rozproszone po całym pokoju.
Następnie umieścił on na stole szkatułkę, o wiele większą i piękniejszą od wcześniejszej i zebrał w garść klejnoty, diamenty i monety, aż nic nie pozostawało, mimo że niektóre z diamentów nie były większe, niż ostrze szpilki.
Wtedy zawołał mnie, abym przyszedł i spojrzał. Zaglądnąłem więc do szkatułki, lecz mój wzrok został oślepiony widokiem. Jaśniały one chwałą dziesięciokrotnie większą od wcześniejszej. Pomyślałem, że zostały one wyczyszczone w piasku przez stopy tych bezbożnych osób, które rozproszyły je i deptały po nich w piasku. Zostały rozmieszczone w szkatułce we wspaniałym porządku, każdy na swoim miejscu, bez jakiegokolwiek widzialnego trudu owego człowieka, który je w nią wrzucił. Krzyknąłem z radości, a krzyk ów obudził mnie. |
|
|